Nasza pierwsza podróż pociągiem :)

1 marca wybrałam się z kociakami do moich rodziców :) 7 h podróż pociągiem + dojazd na dworzec i z dworca do domu.
Miałam full obaw że będą miauczeć czy coś, ale nasza wetka przepisała Zylkene lek na uspokojenie :) Podaje się po jednej tabletce dzień wcześniej i tego samego dnia 1,5 h przed wyjazdem.

Kociakom nie było w smak siedzieć w jednym transporterze, choć i tak miały wygodnie i ciepło.
Zaznaczam że w czwartek było -18 st C jak wyjeżdżaliśmy, i one oba plus transporter to jakieś 15 kg wagi :P ale zarzuciłam sobie je na ramię i dało się unieść i iść :)

Pociąg był pełniutki, liczyłam na pustki :) było ciepło, transporter stał tam gdzie miały być moje nogi :)
Mia na kolanach spędziła  ze dwie godziny. Nie miauczały. Były spokojne.

Tu filmik z poczekalni na dworcu, spędziliśmy tam dobrą godzinę. Było ciepło ale i głośno.



A tu już w pociągu, do Warszawy miałam transporter z Neo postawiony przy pewnej Pani :) żebym mogła nogi wyprostować :) 




tu już jedziemy do rodziców taxi :D 

Mimcia była zawstydzona na początku, chowała się za to Neoś jak u siebie :) Ja tu już byłem wiem co i jak :D uderzył od razu do kuchni i hop na blat :D Bo przecież na wyjeździe nie ma zakazów :D 


W nocy kociaki zasypiały ze mną w łóżku a potem spały każde na osobnym fotelu :) Oczywiście za dnia jak był jakiś wolny to było hops :) 


Neoś zakochał się w poduszkach :) 

i polował na szczelinę w łóżku :D 



to jest ta szczelina :) łatwo wejść ale ciężej wyjść :D 







I nasz powrót, kociaki spakowane 




tak wyglądał nasz powrót :) Mimcia siedziała leżała na drugim fotelu, Neo sam sobie leżał i spał w transporterze :) 
Na luzie i spokojnie :) 





Komentarze