Nasza podróż :)

 






Mimi nie była pocieszona tym, że nie mogła wyjść z transportera. Ale na szczęście podróż trwała tylko 5 h :) i była w miarę w komfortowych warunkach. Działała klimatyzacja, dodatkowo można było otworzyć kocie okienka w transporterze. Z minusów był straszny hałas i głównie piszczącego i płaczącego dziecka. 

Mimi nie jest przyzwyczajona do takich hałasów, więc jak wysiedliśmy z pociągu była zła jak osa. Jeszcze w domu fukała i syczała na każdego co chciał podejść.

Na szczęście tuńczyk załatwił sprawę. 

Później było już lepiej :) 

Neo się zaklimatyzował od razu i był jak zawsze grzecznym koteczkiem :) 

Po wyjściu z transportera udał się do zwiedzania, a jak poznał gdzie jest to kuweta i tuńczyk :) i full relaks :) 

O dziwo był bardzo tulaśny, i można było głaskać go do woli :) 





Koty szybko chodziły spać :) i nie wariowały w nocy, w końcu za dnia były wybawione do maksa :) Ale budziły się po 4 i zaczepiały mnie do wstania :D 




 
Podróż powrotna była w sumie taka sama :) Ale, że jechaliśmy o 16 to kociaki przespały całą podróż. Chyba czują, że wracają do domu bo głośne miauczenie było dopiero na klatce schodowej naszego bloku :) I tylko Mimi darła pyszczek :P 

Po wyjściu picie, kuweta i sprawdzanie czy na dzielni wszystko gra :d 

Wszędzie dobrze ale w naszym domu najlepiej :) ♥ 





Komentarze