Mimi nie była pocieszona tym, że nie mogła wyjść z transportera. Ale na szczęście podróż trwała tylko 5 h :) i była w miarę w komfortowych warunkach. Działała klimatyzacja, dodatkowo można było otworzyć kocie okienka w transporterze. Z minusów był straszny hałas i głównie piszczącego i płaczącego dziecka.
Mimi nie jest przyzwyczajona do takich hałasów, więc jak wysiedliśmy z pociągu była zła jak osa. Jeszcze w domu fukała i syczała na każdego co chciał podejść.
Na szczęście tuńczyk załatwił sprawę.
Później było już lepiej :)
Neo się zaklimatyzował od razu i był jak zawsze grzecznym koteczkiem :)
Po wyjściu z transportera udał się do zwiedzania, a jak poznał gdzie jest to kuweta i tuńczyk :) i full relaks :)
O dziwo był bardzo tulaśny, i można było głaskać go do woli :)
Komentarze
Prześlij komentarz