Welcome back 2022

Witamy po ponad rocznej przerwie. 

Tak wyszło, że przeszliśmy na stronę www i bardziej na fb i ig :) Ale tu potem lepiej się szuka postów :) 


Co u nas, teraz już lepiej ale idealnie nie jest. 

Neoś się nam mooocno pochorował. Przypuszczam, że przyczyną był oprysk na ścianach na mrówki. Pani z firmy opryskowej powiedziała, że kotom nie szkodzi, ale po oprysku należy miejsca opryskane wywietrzyć 2 h. Wietrzyłam 12 h, koty były zamknięte ze mną w salonie. 

Dopiero miesiąc po, była reakcja Neo. Zacznijmy od tego, że Neoś jest alergikiem czyli jego odporność jest obniżona. Dlatego tylko jego ruszyło, a Mimi nie. 

Przypuszczamy z wetem, że oparł się o opryskane miesiąc wcześniej ścianę a potem się umył i rach ciach. Innych toksyn, trucizn w domu nie mamy. Żadnych środków chemicznych. 

W piątek Neo chodził taki osowiały, ukrywał się, dwa razy przeszukiwałam dom, żeby go znaleźć. Nie było go widać, myślałam, że może nie ma humoru. Dałam mu pastę miamora to wylizał ale bardzo niedokładnie. 

W sobotę wróciłam do domu i znów go szukałam, wzięłam na ręce żeby zanieść do kuchni i poprawić mu humor pastą ale nie zwrócił na nią żadnej uwagi i to był znak, że jest mocno nie halo. Nawet na rękach się nie odpychał, jakby ktoś z niego spuścił powietrze. 

Zadzwoniłam do weta, że nie wiem co się dzieje. Kazał szybko przyjść i wziął go na szpitalik. Okazało się, że ma bardzo silną anemię. W jego krwi nie ma krwinek czerwonych, stąd też miał problemy z oddychaniem. Dostał leki, pastę na wspomaganie apetytu, i do poniedziałku musieliśmy czekać na wyniki. 

Karmiłam go hillsem pasztetem przez strzykawkę co 2 h musowo prosto do gardła. Żeby coś cokolwiek mu pracowało w brzuszku. 

W ndz jak wzięłam go na ręce przelewał się, odliczałam godziny do poniedziałku. Nic kompletnie nie mogłam zrobić poza tym, żeby mieć nadzieję. Bezsilność i czekanie w takich sytuacjach jest okropne. 

W poniedziałek był cały dzień na szpitalu. Wet robił badania na grupę krwi i zdecydował się, że w tej sytuacji jedyną metodą jest transfuzja krwi. Że teraz trwa walka o jego życie. 

Okazało się, że Neo ma grupę krwi B, czyli rzadko spotykana u kotów i równie ciężko z dostępnością. 

We wtorek pojechałam do Mikołowa bo tylko tam był dawca. Neoś został w domu, przyszła do niego Pani Zosia chwilę z nim pobyła a ja miałam na niego podgląd przez kamerę. Nigdy tak bardzo się nie bałam o niego, wiedziałam że ciężko mu się oddycha i że może się zdarzyć, że bidulek się po prostu udusi. 

Z sercem na ramieniu śpieszyłam się, żeby zdążyć. Po 14 Neoś już był u weta i trwało przytoczenie krwi. 

Krew się przyjęła, nie było żółtaczki. Jak go odbierałam wieczorem to całkiem inny kot. Zniknął problem z oddychaniem, miał apetyt sam jadł i się domagał pasty. 

Z każdym dniem było coraz lepiej. Wszystko rozpisze na zdjęciach :) w następnym wpisie. 

Minął ponad miesiąc naszej walki, teraz Neoś ma problem z ogonkiem jego frg będzie amputowany. 

Miał dwa dni biegunkę albo przez karmę albo przez wirusa jakiegoś. 

W międzyczasie tego wszystkiego robiliśmy testy na białaczkę, ale na szczęście jej nie miał. 

Teraz jego hematokryt jeszcze nie jest w normie, bo ciągle jest hemoliza. Czyli jego szpik produkuje krwinki czerwone ale jego układ immunologiczny za szybko je zużywa. Więc dostaje leki na zahamowanie tej hemolizy. 

W wyniku tego zatrucia została uszkodzona wątroba i nerki. Wątroba się powoli regeneruje dzięki różnym specyfikom. Nerki jeszcze nie są w normie. 




Komentarze